BYDGOSKIE IMPRESJE MUZYCZNE
Strona Pałacu Młodzieży w Bydgoszczy

niedziela 1.07.2018

Dyskoteka

  • Zdjęcie: 6552.jpg
  • Zdjęcie: 6532.jpg
  • Zdjęcie: 6496.jpg
  • Zdjęcie: 6484.jpg
  • Zdjęcie: 6522.jpg
  • Zdjęcie: 6508.jpg
  • Zdjęcie: 6536.jpg
  • Zdjęcie: 6541.jpg

Warsztaty chóralne

  • Zdjęcie: 5982.jpg
  • Zdjęcie: 5888.jpg
  • Zdjęcie: 6010.jpg
  • Zdjęcie: 6123.jpg
  • Zdjęcie: 6075.jpg
  • Zdjęcie: 5935.jpg
  • Zdjęcie: 5918.jpg
  • Zdjęcie: 6003.jpg
  • Zdjęcie: 6020.jpg
  • Zdjęcie: 6057.jpg
  • Zdjęcie: 6088.jpg
  • Zdjęcie: 5902.jpg
  • Zdjęcie: 6014.jpg
  • Zdjęcie: 6029.jpg
  • Zdjęcie: 6081.jpg
  • Zdjęcie: 6104.jpg

# Nie miałabym przez rok spokoju, gdybym nie wspomniała od siebie i w imieniu tłumaczy, że tegoroczni młodzieżowi piloci są wspaniałymi podporami grup, opiekunów i organizatorów. Moje wrażenia są podobne - kultura bycia, kompetencja, otwartość. Nie wymieniam nikogo z imienia i nazwiska, gdyż tacy są wszyscy. Nie tylko oni. Także młodzież z zespołów – uderza i cieszy wysoka kultura bycia, dojrzałość, dyscyplina i odpowiedzialność. Wydawałoby się, że to oczywiste, naturalne. A jednak ostatnio bywamy często niemile zaskakiwani tym, że nawet elementarne reguły współżycia nie są przestrzegane; ba, nawet nie są znane. Nie mówiąc już o manierach czy stosowności. Właśnie podczas Bydgoskich Impresji Muzycznych w różnych miejscach, okolicznościach i sytuacjach uświadomiłam sobie, że ci młodzi ludzie - normalna młodzież modna, nowoczesna, obyta, z wielu stron świata jest jednak inna. Oni potrafią się zachować – począwszy od ubioru, po etykietę, język i odnoszenie się wzajemne jednych do drugich, do starszych, liczenie się z innymi. To było odkrycie, że można, że jeszcze nie zginęło to, co kiedyś nazywano decorum – stosowność wyglądu i zachowania w danych okolicznościach, w czasach, w których dominuje reguła - wszystko jest dozwolone, ja decyduję co jest stosowne... Po pierwsze, jak to ułatwia życie, po drugie jak czyni je lepszym i piękniejszym. Dlaczego młodzi artyści o tym wiedzą, znają zasady i stosują je. Otóż oni mają mistrzów – czyli wzory, autorytety. Nie narzucone. Oni sami wybrali tych przewodników i chcą podążać ich drogą. Widać w każdym zespole, jak kierownik, dyrygent, choreograf jest szanowany, jak młodzi liczą się z ich zdaniem, jak pilnują dyscypliny, jak sami chcą być wzorem i opiekunem młodszych uczestników. Ta międzypokoleniowa sztafeta i praca zespołowa sprawiają, że wszyscy rozumieją, że są ważni, że tworzą wspólną sprawę, a jednocześnie mają świadomość, że bez wkładu każdego coś się zawali. Tak się dojrzewa do patrzenia daleko poza czubek własnego nosa i robi się wielkie rzeczy, które wymagają wysiłku. Naprawdę, podobnie jak sport, także zaangażowanie w sztukę jest doskonałą szkołą życia, charakteru. To może jest nawet większy kapitał niż zdobyte nagrody (także ważne).

# Takim miodem na duszę i potwierdzeniem powyższych refleksji, a może przyczynkiem do nich, była między innymi rozmowa z pilotkami i muzykami z zespołów muzyki dawnej. Muzyka dawna, a dziewczyny super nowoczesne, zaradne, zorganizowane, ale zakochane w czasach, strojach, instrumentach i klimacie minionych epok...
Pilotka wokalno-instrumentalnego zespołu muzyki dawnej TIBORYUS ze Świeradowa-Zdroju Maja Behrendt w jednaj chwili zorganizowała taką zaimprowizowaną konferencję prasową, na którą ściągnęła (chyba z końca miasta) koleżanki pilotki i dziewczyny z zespołu muzyki średniowiecznej DISCANTUS z Gdyni. Najpierw sama opowiedziała mi o swoich podopiecznych wykonujących od siedmiu lat muzykę średniowiecza, baroku i renesansu. Zespół gościł dwa lata temu na BIM. Bardzo lubią i cenią ten Festiwal i podoba im się Bydgoszcz – miasto oraz ludzie. Tym razem czują jednak lekki niedosyt występów – mieli okazję zaprezentować się tylko podczas konkursowych przesłuchań oraz na Mszy św. W Bazylice. Można więc powiedzieć, że tegoroczny BIM, jak to określiła Maja, to był BIM na spokojnie. Między innymi także dlatego, że nikomu nic się nie przydarzyło (na szczęście nasi goście omijali szpitale, nie mieli awarii autokarów, opóźnień w połączeniach. Wszystko było jak w zegarku. No, może nie wszystko, ale nikt nie jest doskonały. Wyjątkiem był fakt, że przesympatyczny gość z Brazylii – Wagner Santana nie doczekał się wraz z bagażem na lotnisku swojej gitary! Zachował jednak zimną krew, pierwszy koncert grał na pożyczonym instrumencie, a już po dniu jego własny doleciał z Londynu). Wracając, po tej długiej dygresji (dla tych , którzy jeszcze zachowali cierpliwość i nie opuścili tej strony), do dalszego ciągu wiadomości od pilotki zespołu TIBORIUS. Na moje zachwyty dotyczące jej świetnej orientacji co dzieje się w każdej grupie, Maja wyjawiła mi, że jest pełna integracja pilotów wszystkich grup (cokolwiek to miałoby znaczyć) i całkowita współpraca, jak to obrazowo wyraziła między internatami. BIM, to wymiana między kulturami, ale także, jak się okazuje, między internatami (na to zdaje się nie ma unijnych dotacji). Jeżeli to daje tak dobre efekty, to czemu nie.

# Z dumą i sercem o swoich podopiecznych mówiły pilotki Zespołu Muzyki Średniowiecznej DISCANTUS z Gdyni – Martyna Kurz i Wiktoria Kleszczyńska. Ze szczególnym entuzjazmem opowiadały o tym, że zespół występował na ulicy Mostowej, a pilotki razem z nim. Z kolei Eliza Fronszczyk, Kinga Skowronek i Marysia Szwejniak z pasją opowiadały o DISCANTUSIE. One są już starsze, w konkursie wystąpił „młody skład”. Przyjechały przez sentyment, by pomóc. To jest ich pasja. Takie są reguły w zespole. Bardziej doświadczeni pomagają, uczą i wspierają młodszych. Jedni drugim przekazują pałeczkę. Tego nauczyła je ich mistrzyni i mentorka pani kierownik Barbara Czypul. Dziewczyny jak z rękawa sypały nazwy instrumentów, wiadomości o repertuarze, o strojach i zwyczajach średniowiecza. Przekonane są, że średniowiecze było wspaniałą epoką, tylko trzeba ją poznać. Śmiałam się, że mogłyby napisać doktorat z mediewistyki. Potwierdziły, że to wciąga. Wcześniej pani Barbara Czypul pytana o to, czy są chętni wśród młodzieży do uczestnictwa w zajęciach w zespole, odpowiedziała, że znaleźć nie jest łatwo, ale kto już wybierze tę drogę, to jest całkowicie zaangażowany i nie może się rozstać, bo to wciąga. O tym jak bardzo ci młodzi artyści są oddani swojej pasji niech świadczy fakt, że jak określiła to Maja „oddolnie” zorganizowały oba polskie zespoły muzyki dawnej oraz białoruski zespół fletów prostych wewnętrzne warsztaty muzyki dawnej i zaprosili swoich instruktorów. Naprawdę młodzi są przebojowi, zdecydowani, komunikatywni, wiedzą czego chcą, do czego dążą i potrafią to osiągać.

Warsztaty orkiestrowe

  • Zdjęcie: 6364.jpg
  • Zdjęcie: 6330.jpg
  • Zdjęcie: 6345.jpg
  • Zdjęcie: 6412.jpg
  • Zdjęcie: 6415.jpg
  • Zdjęcie: 6403.jpg

Niezwykłym doświadczeniem, ubogacającym uczestniczące w Bydgoskich Impresjach Muzycznych orkiestry był udział w WARSZTATACH ORKIESTROWYCH, które perfekcyjnie przygotował i z wielką pasją poprowadził dr Orlin Bebenow.
Uczestniczyły w nich z Czech - orkiestra jazzowa STO oraz JUNIOR DIXIELAND oraz reprezentujący Polskę, Bydgoszczy i Pałac Młodzieży - JAZZ BIG BAND ’75. Tematem przewodnim była muzyka filmowa. Maestro wybrał największe szlagiery światowego kina. Między innymi przepiękne tematy z filmów: Casablanca i Przeminęło z wiatrem (muzyka Max Steiner), Światła rampy (muzyka Carlie Chaplin), Cinema Paradiso (muzyka Ennio Morricone) czy słynny przebój Cheek to Cheek z filmu Panowie w cylindrach napisany przez Irvinga Berlina. Dokonał ich własnej aranżacji na big band, rozpisał dla dyrygenta oraz dla każdego instrumentu partytury. Te opracowania, to prawdziwe perełki dla uczestników warsztatów. Prowadzący tę mistrzowską klasę dr Orlin Bebenow przede wszystkim przygotował wspólne wykonanie tych utworów przez orkiestrę stworzoną z trzech orkiestr, a składającą się z około 60. osób. Te kilka pracowitych dni z mistrzem, to dla młodzieży i dyrygentów czas wytężonych ćwiczeń, zdobywania wiedzy, zyskiwania cennych wskazówek warsztatowych i twórczych inspiracji. Praca pod kierunkiem tak doświadczonego muzyka stwarza szansę konfrontacji własnego stylu pracy z jego wskazówkami czy radami, jest odświeżająca, zachęca do wprowadzenia nowości dotyczących gry i repertuaru, jest źródłem rozwoju. Spotkanie z mistrzem to był także dialog, nie brakowało humoru, a wszystko na tle najpiękniejszych motywów filmowych. Efekt tej pracy będzie można usłyszeć podczas Koncertu galowego.

Koncert BIM dzieciom

  • Zdjęcie: 6165.jpg
  • Zdjęcie: 6237.jpg
  • Zdjęcie: 6302.jpg
  • Zdjęcie: 6146.jpg
  • Zdjęcie: 6219.jpg
  • Zdjęcie: 6184.jpg
  • Zdjęcie: 6140.jpg
  • Zdjęcie: 6259.jpg
  • Zdjęcie: 6135.jpg
  • Zdjęcie: 6317.jpg
  • Zdjęcie: 6186.jpg
  • Zdjęcie: 6133.jpg
  • Zdjęcie: 6101.jpg
  • Zdjęcie: 6274.jpg
  • Zdjęcie: 6110.jpg
  • Zdjęcie: 6107.jpg
  • Zdjęcie: 6088.jpg
  • Zdjęcie: 6179.jpg
  • Zdjęcie: 61655.jpg
  • Zdjęcie: 6222.jpg
  • Zdjęcie: 6321.jpg
  • Zdjęcie: 6279.jpg
  • Zdjęcie: 6214.jpg
  • Zdjęcie: 6224.jpg

Artyści Bydgoskich Impresji Muzycznych Dzieciom

W niedzielne popołudnie odbył się ostatni plenerowy koncert Bydgoskich Impresji Muzycznych dedykowany najmłodszym melomanom zatytułowany BIM dzieciom. Prowadziły to spotkanie znane i lubiane panie: Dorota Tomaszewska i Dominika Kosińska (Pałac Młodzieży). Rozpoczęły od przywitania się z każdym dzieckiem i poznania jego imienia oraz pokazania im rozmaitych zabaw i atrakcji, które czekają na nie podczas całego koncertu. Panie Monika i Martyna siedziały z katalogiem pięknych wzorów, które dzieci mogły wybrać do pomalowania twarzy. Były też wielkie puzzle edukacyjne, tworzące elementy związane z Bydgoszczą oraz różnymi miejscami geograficznymi, i inne przyjemności. Potem Panie konferansjerki, wodzirejki i animatorki w dwóch osobach zaprosiły maluszki do muzycznej podróży po Polsce, Europie i świecie, by poznały miejsca skąd przybyły zespoły na Międzynarodowe Spotkania Muzykującej Młodzieży. Wyprawa rozpoczęła się od Puław, skąd przyjechał Harcerski Zespół Pieśni i Tańca GRZEŚ. Tancerze z zespołu zaprosili dziecięcą widownię na scenę, by wspólnie nauczyć się polki. Do nich dołączyły tancerki z chińskiego zespołu, więc Chinki – jak dowcipnie ujęła to pani Dominika – tańczyły polkę. To był pierwszy przystanek tej wędrówki. Wprawdzie właśnie rozpoczął się lipiec, ale temperatury panują – według odczuć pani Dominiki zimowe, więc na scenę wkroczył wielki bałwan Olaf i dołączył do wspólnej zabawy. Później słowacki zespół folklorystyczny Szczęśliwe dzieciństwo zaprosił dzieci do swojej ojczyzny i nauczył zgromadzone na scenie maluszki tańca parenica, czyli zakręcanie sera. Równolegle z wydarzeniami na dużej scenie, nad którymi pieczę sprawowały panie Dorota i Dominika, obok - na bocznych scenkach, czyli na ławkach pod kurtynami wodnymi, mimo chłodu, odbywały się, pod orzeźwiającymi kroplami wody, konkurencyjne tańce dzieciarni. Kiedy jednak wszyscy wraz z dziewczynkami z zespołu taneczno-instrumentalnego przy gorących rytmach wyruszyli do Chin, była już tylko jedna wspólna zabawa. Dzieci zostały porwane wprost na scenę przez pełne energii i radości tancerki z Ningba, które wybiegły na widownię i obdarowały milusińskich słodkościami zabierając je, by wspólnie wykonać kilka tańców. Podróż nabierała tempa, korowód pędził zgodnie ze słowami piosenki: w lewo, w prawo naprzód, naprzód. Dzieciaki były już na dobre rozkręcone, na twarzach kolorowe kwiaty, motyle, serduszka i kotki (które skrywały wypieki), a tu pani Dorotka podkręca temperaturę i zaprasza do słonecznej Italii, na południe do Neapolu. Słynne powiedzenie mówi: Zobaczyć Neapol i umrzeć, ale naszej dziecięcej ekipie obieżyświatów dopiero miało się ku życiu, właśnie rozkręcała się na dobre. Pod sceną były inicjowane przez milusińskich rozmaite zawody sportowe, wyrastały przedziwne budowle z puzzli, o nietypowym zastosowaniu, słowem – dużo się działo. Pełna rozgrzewka przed kolejnym etapem podróży. Tymczasem nasze energiczne konferansjerki wzięły w obroty także rodziców i dziadków, którzy postanowili ostro powalczyć o zaproszenia na poniedziałkowy koncert galowy, który odbędzie się w Artego Arenie. Panie zadawały więc pytania o BIM i o Pałac Młodzieży. Uczestnicy tych zmagań byli bezbłędni, więc zwycięzców było więcej niż wejściówek. Ale pani Dominika (rzecznik prasowy Impresji) potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji. I tym razem zdobyła jeszcze kilka dodatkowych miejsc i wszyscy byli zadowoleni. A tymczasem na scenie królowało już mocne rockowe brzmienie w neapolitanskich rytmach i udzieliło się dzieciom, które ruszyły na scenę do wspólnej zabawy. Tym razem młodzież z zespołu LA BANDITA NAPOLETANA przeszła samą siebie. To było przesympatyczne, jak umiejętnie, ciepło i serdecznie włączyli zachwyconych malców do tańca (artysta potrafi wszystko). Dzieci jak zahipnotyzowane tańczyły w parach z Włoszkami lub wspólnie w kółku, wszyscy radośni, uśmiechnięci, jak to na południu Europy. Później dodatkowo pląsały, grając na włoskich instrumentach: tamburinach, grzechotkach i kastanietach (niekiedy nieomal większych od ich główek). Tym razem dzieci nie chciały schodzić ze sceny i wymusiły bis. Również pani Dorota poddała się tym emocjom wykrzykując: LA BANDITA NAPOLETANA, to od dzisiaj LA BANDITA BYDGOSTIANA. Po prostu podbili nasze serca. Pani Dominika powtórzyła LA BANDITA BYDGOSTINA i dodała: To jest właśnie radość wspólnego muzykowania. A ja dodam – to jest klasa. Teraz już nie było mowy o tym, by zespół zszedł ze sceny. No i zaśpiewali... O sole mio, jak na neapolitanczyków przystało. To właśnie było w ich stylu. Bez Caruso i Pavarottiego (z solistką o ciekawym głosie), w aranżacji z przymrużeniem oka, z dystansem, do siebie i kultowej pieśni, przesympatycznie.
Wszystkie występy miały tego popołudnia szczególny charakter. Zespoły fantastycznie weszły w rolę przewodników. Temperatura imprezy, mimo niepogody, osiągnęła poziom upałów, nic więc dziwnego, że bałwan nie dotrwał do końca i nie pojawił się na finał. Pewnie się roztopił.
Na koniec tej muzycznej podróży zaśpiewał i zagrał gość z Brazylii - Wagner Santana z muzykami z Pałacu Młodzieży: Piotrem Dąbrowskim, Marcinem Grabowskim i Robertem Robaszkiewiczem i z Basią Iwaszko.
A już na samiutki koniec pani Dominika spełniła swoje marzenie konferansjera i wypowiedziała słynną formułę: Koncert BIM DZIECIOM uważam za zakończony. Tu jednak pani Dorota ją przebiła klasycznym: Do zobaczenia za rok.

Koncert muzyki jazzowej

  • Zdjęcie: 5843.jpg
  • Zdjęcie: 5810.jpg
  • Zdjęcie: 5816.jpg
  • Zdjęcie: 5787.jpg
  • Zdjęcie: 5858.jpg
  • Zdjęcie: 5827.jpg
  • Zdjęcie: 5799.jpg
  • Zdjęcie: 5757.jpg
  • Zdjęcie: 5837.jpg
  • Zdjęcie: 5753.jpg
  • Zdjęcie: 5879.jpg
  • Zdjęcie: 5850.jpg
  • Zdjęcie: 5852.jpg
  • Zdjęcie: 5866.jpg
  • Zdjęcie: 5778.jpg
  • Zdjęcie: 5774.jpg
  • Zdjęcie: 5868.jpg
  • Zdjęcie: 5760.jpg

# Kolejna beczka miodu trafiła się podczas bardzo miłej i spontanicznej rozmowy z panią tłumaczką Dorotą Jankowską oraz bardzo elokwentną i otwartą Petią, reprezentującą chór SAINT GEORGE THE VICTORIOUS z Ruse w Bułgarii. Dziewczyna jest do tego stopnia zachwycona festiwlem, miastem, ludźmi oraz atmosferą, że chciałaby tu wrócić, aby studiować socjologię. To prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia. Petia uważa, że u nas jest romantycznie. Bydgoszcz jest dużym miastem, mieszka tu i chodzi ulicami dużo ludzi, a jednak nie jest gwarno. W porównaniu z innymi metropoliami jest cicho, spokojnie, jest harmonia (a to muzyk wyczuwa i docenia natychmiast). Myślę, że taka studentka w Grodzie nad Brdą będzie mile widziana. Jest na razie mała przeszkoda. Wprawdzie Bułgarka swobodnie mówi po angielsku, ale próba nauki polskiego, którą wczoraj podjęła pani Dorota (bardzo uporządkowana osoba - wie, że wszystko zaczynać trzeba od fundamentów) nie powiodła się. Przyznały obie, że byłoby łatwiej, gdyby ten polski tak nie szeleścił. Kto może zgadnąć, kiedy mówić ż, a kiedy ź. Już nie chciałam studzić zapału pilnej uczennicy, mówiąc o ortografii... Myślę, że obraz romantycznej Bydgoszczy zwycięży i zachęci ją do pokonania bariery językowej, a znając konsekwencję pani Doroty, to może zdąży jeszcze uporać się z tym problemem do końca BIM i Petia wyjedzie już z podstawami polszczyzny. A może by tak w czasie Impresji dorzucić jeszcze warsztaty polonistyczne. Pani Dorota jest poliglotką, czemu nie spróbować. Pod koniec naszej miłej rozmowy trafiła się też łyżka dziegciu. Oj, nie podobalo się dziewczynie z południa Europy, że u nas temperatura spada bez uprzedzenia o połowę skali. To trzeba zmienić. No, i jeszcze jedna reklamacja - w Bułgarii jada się kolację zawsze na gorąco.

# Po podniosłej atmosferze w Bazylice, artystyczna młodzież, już gwarna i radosna, wyległa przed świątynię, aby porobić zdjęcia przed tym pięknym bydgoskim obiektem, który robi zawsze wrażenie na gościach, nie tylko ogromem, ale i urodą. Wprawdzie chóry trochę narzekają na te gabaryty i akustykę kościoła, bo wymagają wiele wysiłku, aby im sprostać (ale poradzili sobie, bo przecież brzmiały imponująco). Kiedy już udało mi się z pomocą nieocenionej tłumaczki grupy pani Joasi Bielińskiej dotrzeć do Żeńskiego Chór Akademickiego Liceum Kultury i Sztuki imienia Iwana Ogijenki w Żytomierzu (Ukraina) wysypał się wprost worek z niezwykłymi wydarzeniami. Po pierwsze żeński chór nie jest całkiem żeński (to żart – bo jeszcze jurorzy przeczytają), gdyż wspiera go niekiedy dwóch młodych panów (i jedna dziewczyna) bębniarzy, czyli muzyków grających na instrumentach perkusyjnych. Tę wiadomość i wiele, wiele innych o chórze przekazała mi niezwykle poruszona tym występem pewna pani. I tu się zaczyna cały niezwykły, a jakże miły splot powiązań .... Pani Walentyna mieszka już od kilku lat w Bydgoszczy, ale przyjechała z Żytomierza, gdzie jej córki Oksanka (dzisiaj studentka Akademii Muzycznej w Bydgoszczy) oraz Marynka (absolwentka ukraińskiego uniwersytetu mieszkająca w ojczyźnie) uczęszczały na zajęcia tego właśnie chóru prowadzonego przez Tatianę Gordiejevą. Pani Wala poznaje jeszcze niektóre chórzystki i koniecznie chce im specjalnie podziękować za występ. Wzruszeniom nie było końca, bo z kolei pani Tatiana odwzajemniła emocje - Oksanę i Marinę do dziś zachowała w sercu i pamięci jako wspaniale chórzystki i osoby. Szczególną ciekawostką jest to, że właśnie dzięki pani Oksanie, która na egzaminie u profesora Jańczaka wybrała jego kompozycję „Kyrie” i przekazała partyturę utworu rodzimemu chórowi, który włączył go do repertuaru i dlatego dzisiaj mógł być przepięknie zaśpiewany na początku Mszy św. Naprawdę świat jest mały (a podczas BIM szczególnie) i stale nas pozytywnie zaskakuje. A to jeszcze nie koniec tych miłych zbiegów okoliczności. Z chórem przyjechał pan Jan Krasowski – Polak mieszkający w Żytomierzu, który prowadzi tam od lat polski chór Juliana Zarembskiego. W Polsce bywają często, wkrótce wybierają się do Koszalina na Festiwal Chórów Polonijnych, ale w Bydgoszczy, podobnie jak Żeński Chór Akademicki Liceum Kultury i Sztuki imienia Iwana Ogijenki, jest po raz pierwszy. Chór pani Tatiany dwa lata temu gościł w Białymstoku, uczestnicząc w renomowanym Festiwalu Muzyki Cerkiewnej w Hajnówce. A jakie wrażenia wywiozą z naszego miasta i Festiwalu? Po prostu - jest wspaniale, Stare Miasto przepiękne, ludzie serdeczni, gościnni i bardzo pomocni, Impresje na bardzo wysokim poziomie artystycznym, warsztaty z dr Brianem Fentressem - klasa mistrzowska, wartość sama w sobie. No a pani Asia (tłumaczka) – brakuje słów, taka ciepła - to ich ostoja. Słowem, jest pięknie. I naprawdę tak jest. Goście u nas czują się uczestnikami wydarzenia artystycznego, innego niż wszystkie, spotykają wspaniałych muzyków (i ludzi, bo jest czas na pobycie ze sobą w różnych sytuacjach - zwiedzają, robią zakupy, bawią się i …. czekają na finał, czyli werdykt jury). Już teraz są spełnieni. Chętnie powrócą do nas. Zwłaszcza, że jest tu wspaniała pani Wala, która pokazała nam co to jest wdzięczne serce za edukację artystyczną i wychowanie córek, z których jak widać jest bardo dumna i bardzo je kocha. BIM, to taki wulkan pozytywnych energii oraz emocji, zdarzeń i ludzi. Czuję się naprawdę doładowana.

Msza święta w bazylice św. Wincentego a Paulo

  • Zdjęcie: 5622.jpg
  • Zdjęcie: 5575.jpg
  • Zdjęcie: 5706.jpg
  • Zdjęcie: 5736.jpg
  • Zdjęcie: 5719.jpg
  • Zdjęcie: 5564.jpg
  • Zdjęcie: 5648.jpg
  • Zdjęcie: 5550.jpg
  • Zdjęcie: 5561.jpg
  • Zdjęcie: 5573.jpg
  • Zdjęcie: 5662.jpg
  • Zdjęcie: 5671.jpg
  • Zdjęcie: 5740.jpg
  • Zdjęcie: 5699.jpg
  • Zdjęcie: 5533.jpg
  • Zdjęcie: 5526.jpg
  • Zdjęcie: 5635.jpg
  • Zdjęcie: 5743.jpg
  • Zdjęcie: 5730.jpg
  • Zdjęcie: 5532.jpg
  • Zdjęcie: 5630.jpg
  • Zdjęcie: 5653.jpg

Piękno i moc - artyści Bydgoskich Impresji Muzycznych zabrzmieli niczym niebiańskie chóry w Bazylice.

Talent wskazuje na Tego od kogo pochodzi i powinien do Niego prowadzić – to słowa, które podczas homilii skierował do uczestników niedzielnej Mszy świętej, której oprawę tradycyjnie przygotowali uczestnicy Międzynarodowych Spotkań Muzykującej Młodzieży, a która sprawowana była właśnie w ich intencji. Całą społeczność Impresji reprezentowały: chór SAINT GEORGE THE VICTORIOUS z Bułgarii z Ruse, z Polski: Wokalno-instrumentalny Zespół Muzyki Dawnej TIBORYUS ze Świeradowa, Zespół Muzyki Średniowiecznej DISCANTUS z Gdyni, Międzyszkolny Ludowy Zespół Pieśni i Tańca KRAKOWIAK z Krakowa,
Harcerski Zespół Pieśni i Tańca GRZEŚ z Puław, chór RHAPSODIA z Rosji, zespół folklorystyczny ŠTÁSTNÉ DETSTVO ze Słowacji, Żeński Chór Akademicki Liceum Kultury i Sztuki imienia Iwana Ogijenki w Żytomierzu z Ukrainy oraz Wagner Santana z Brazylii, a nad tą piękną całością czuwały: Enia Rożankowska i Emilia Andrysiak z Pałacu Młodzieży. Ci wspaniali młodzi twórcy podarowali uczestnikom tej uroczystej Liturgii, nie tylko wspaniałe doznania artystyczne, ale także pokaz kultury osobistej, taktu, tolerancji, wyczucia czasu i miejsca. Tacy są właśnie młodzi ludzie oddani sztuce – mają w sobie wyjątkową wrażliwość. Docenili to, a zwłaszcza ich talenty, i nagrodzili gromkimi i długimi oklaskami wierni zgromadzeni w Bazylice. Wychodzili wprawdzie z pewnym niedosytem (jeszcze chętnie posłuchaliby zdolnych wykonawców), ale i z nadzieją, że zaproszenie do spotkania za rok złożone zespołom i organizatorom Bydgoskich Impresji Muzycznych zostało przyjęte.

 

Tekst:

Krystyna Bujak

Zdjęcia:

Wera Zielińska, Agata Grzegorzewska, Barbara Owsiany, Monika Rynka, Zosia Bielawska, Oskar Zalita, Szymon Makowski, Sandra Wróblewska, Mateusz Drozdowski - MŁODZIEŻOWE STUDIO FOTOGRAFII PAŁACU MŁODZIEŻY

pod kierunkiem Jarka Pabijana



aktualizacja 03.07.2018   ©  Pałac Młodzieży